wtorek, 19 lutego 2013

LIBSTER AWARD


Dziękuje bardzo za nominację Em :3

ZASADY

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".
 Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.
Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
 Nie wolno nominować bloga, który Cię  nominował.


Pytania 

1 Kim jest twój idol?
Nie mam swojego idola ;D
2 Czego najbardziej nie lubisz?
Szparagów-_-. Ludzi dwulicowych i niezrecznych momentów z osobami z którymi jestem naprawdę blisko
3 Opisz siebie w dwóch słowach.
skromna i wybuchowa
4 Jakie słowa mówisz najczęściej?
kurde, więc, no...
5 W czym/kim znajdujesz inspirację?
We wszystkim. Potrafię spojrzeć na czyjąś kłótnie a w mojej głowię już czai sie jakiś pomysł.
6 Czy jest coś co bez względu na sytuację cię rozsmieszy? (jak tak to co ? )
Tak, mam kolegę który bez względu na wszystko wystarczy że powie moje imię i się uśmiechnie a ja już się śmieje
7 Jakie są tw małe, niegroźne uzależnienia? XD
bardzo szybko się uzależniam od czytania ciekawych książek i czasami sama wymyślam im ciąg dalszy xd
8 Na czym bądż na kim masz obsesję ?
nie posiadam żadnych obsesji ;D
9 Ulubiony słodycz?
chyba czekolada xd
10 Ulubiony kolor?
Nie posiadam, ale wyróżniam zielony i niebieski
11 Czemu piszesz bloga? :D
Hmmmm.... zawsze pisałam tylko dla siebie, nigdy nie chciałam żeby ktoś czytał to co piszę bo wstydziłam się tego, ale koleżanka jakoś tak mnie przekonała i oto piszę bloga ;D


A teraz nominuję :

1.escape from the memories
2.yezoo
3.definicjamilosci
4.wyrzutek wlasnego zycia
5.MEGAN
6.dfsfsf
7.Malinka
8.Vimmi
9.Wonder woman
10.wdobieoszolomienia
11.Yo Shoocky


A moje pytania to:

1. Masz jakieś zwierze? Jeśli tak, to jakie?
2. Ulubiona piosenka?
3.Kim chciałabyś być w przyszłości?
4.Gdybyś mogła mieć super moc co by to było?
5.Czym inspirujesz się pisząc nowe rozdziały na swoje blogi?
6.Bez czego lub bez kogo nie wyobrażasz sobie życia?
7.Jak widzisz siebie za 5 lat?
8.Jakie masz hobby?
9.Twoja najgłupsza wpadka ?
10.Kiedykolwiek mówiłaś o swojej pasji do pisania w klasie/między znajomymi?
11.Czy masz kogoś kto jest dla Ciebie najważniejszy?

czwartek, 7 lutego 2013

2 rozdział: Poznajmy się

2 rozdział: Poznajmy się part.1

Czy to możliwe by zapomnieć o przeszłości? By wymazać ją na zawsze z naszej pamięci i myśleć tylko o lepszym jutrze? Zostawić za sobą każdą osobę z którą ma się przykre wspomnienia i iść na przód , nie patrzeć za siebie, pokonywać każdą przeszkodę , nie przejmować się porażkami. Czy jest to możliwe? Oczywiście że nie, przynajmniej nie dla mnie. Zawszę będę pamiętać o przeszłości, ta blizna na zawsze już pozostanie w moim sercu i mimo iż chciałabym ją chociaż trochę zagłuszyć to nie mam czym. Nie posiadam żadnych miłych wspomnień, które mogły by zatuszować moja przeszłość. Podniosłam się leniwie z łóżka do pozycji siedzącej i przetarłam dłonią oczy. Wczorajszego wieczoru , gdy tylko się wypłakałam ten dziadek pokazał mi gdzie mogę się położyć i nawet bez kąpieli czy przebrania się usnęłam. Nawet nie wiedziałam że byłam tak wyczerpana. Delikatnie dłonią dotknęłam prawego policzka i skrzywiłam się. Bolało, więc siniak na pewno był. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek , który leżał na szafce nocnej. Było piętnaście po jedenastej, dawno nie spałam do tak późna. Możliwe że to przez ten przyjemny zapach jaki się rozchodził po tym pokoju. Był jakiś inny niż w salonie. Pachniało tu nie starszym człowiekiem, ale ten zapach był delikatny i aż chciało się wtulić w kołdrę przesiąkniętą tym zapachem. Stwierdziłam jednak że nie powinnam się dłużej wylegiwać i wyciągnęłam nogi spod ciepłego nakrycia i położyłam bose stopy na mięciutki dywan. Wstałam rozciągnęłam się i poprawiłam włosy, zaczesując je rękoma za uszy. Podeszłam do torby i wyciągnęłam z niej gumkę do włosów po czym związałam je w luźnego koka i opuściłam pokój. Znalazłam się w salonie gdzie można było wyczuć zapach który wylatywał z kuchni przez okienko do salonu. Odruchowo chwyciłam się za brzuch i przełknęłam ślinkę. Byłam głodna jak wilk.
-Już wstałaś kochana?- usłyszałam ten przyjemny, lecz trochę chrapowaty głos. Ujrzałam jego łysinkę w okienku i ten nieodrywający się uśmiech. Po chwili znalazł się koło mnie a na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie a potem lekki uśmiech. Staruszek miał na sobie różowy fartuszek z misie przez co wyglądał trochę komicznie.
-Um, proszę pana
-Mów mi dziadku Harry, a teraz chodź- zaprowadził mnie z powrotem do pokoju w którym spalam po czym z szuflady wyciągnął jakieś ubrania. Podał mi je po czym pokazał gdzie jest łazienka. Nie pytając o nic weszłam zamknęłam się na klucz i pierwsze co to przejrzałam się w lustrze. Wygadałam okropnie, byłam rozmazana a do tego uroku dodawała mi ta śliwa na policzku. Wyszłam na chwilę po czym wróciłam i położyłam torbę na jakimś koszu wiklinowym. Wygrzebałam z niej krem i mleczko do demakijażu. Zmyłam stary makijaż po czym zaczęłam się powoli rozbierać. Całe szczęście że zawsze zabieram ze sobą jakąś bieliznę na zmianę. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam kurki. Po moim ciele zaczęły spływać krople ciepłej wody, która dawałam mi ulgę. Uwielbiałam się kąpać, czułam wtedy że wszystkie problemy ze mnie spływają że każdy dotyk faceta znika wraz z znikającymi kroplami wody z mojego ciała. Umyta wyszłam na dywanik i owinęłam włosy w jeden ręcznik a w drugo swoje ciało. Zaczęłam się wycierać delikatnie po czym ubrałam bieliznę. W samej bieliźnie podeszłam do lutra, gdzie nakremowałam twarz i delikatnie makijażem przykryłam sińca. Nie miałam zamiaru się malować, dziś miałam zamiar odpocząć od tego wszystkiego. Uwolniłam włosy z ręcznika i podeszłam do szafki gdzie położyłam ubrania od Harrego. Ubrałam je i zdziwiłam się trochę. Myślałam że będą to jakieś ubrania tego staruszka, a tu ci niespodzianka. Miałam na sobie szare dresy i do tego biały podkoszulek z jakimś napisem . Były to młodzieżowe ubrania i tylko troszkę na mnie za duże. Z szafki którą mi wcześniej pokazał Harry wyciągnęłam suszarkę po czym podsuszyłam trochę włosy, a następnie opuściłam łazienkę.
-Śniadanie jest gotowe, ale na obiad będziesz musiała poczekać bo brakuje mi kilku składników więc musze iść do sklepu- powiedział , gdy tylko zauważył jak wchodzę do kuchni. Przytaknęłam głową po czym zasiadłam do stołu i  zaczęłam konsumować swoje śniadanie.
-Więc może pomogę w zakupach- zaproponowałam przełykając kęs. Staruszek uśmiechnął się znów w moją stronę, postawił herbatę przede mną i usiadł naprzeciwko mnie.
-Nie mam nic przeciwko- odparł i zaczął pić swoją ciepłą ciecz. Szybko skonsumowałam śniadanie po czym zabrałam bluzę , ubrałam buty i byłam gotowa do wyjścia. Harry zabrał tylko laskę i także był gotowy. Zamknął dom po czym ruszył przed siebie, a ja tuż obok niego. Nie rozmawialiśmy, szliśmy w spokoju, a ciszę między nami przerywał co chwilę silniejszy podmuch wiatru, który bawił się liśćmi na ziemi. Dość szybko doszliśmy do hipermarketu, otworzyłam drzwi po czym przepuściłam staruszka przed sobą po czym sama weszłam za nim. Wzięłam koszyk i ruszyłam za nim. Wkładał jakieś potrzebne rzeczy do domu, makaron, gąbki, szczoteczkę i tego typu rzeczy. Gdy tylko skończyliśmy robić zakupy podeszłam do kasy razem z nim i zaczęłam wykładać towar.
-Ah zapomniałam- powiedziała i przeprosiłam go na chwilę. Zapomniałam kupić sobie tego czego kobieta potrzebuje w te dni. Powiedziałam mu żeby zapłacił i poczekał na mnie przed sklepem. Miesiączka zbliżała mi się więc dostanę okresu na dniach więc musze się zabezpieczyć, bo wątpię że w domu staruszka są podpaski czy tez tampony. Gdy znalazłam przedział z tego typu rzeczami, wzięłam do ręki dwa opakowania tamponów i jedno podpasek.
-O proszę więc jednak potrzebujesz takich rzeczy- usłyszałam dość ironiczny ton głosu. Nie odwróciłam się w stronę ich właściciela, gdyż doskonale wiedziałam do kogo ów głos należał. Mimo iż udawał że mnie nie zna, czasami naprawdę chyba na moje nieszczęście musiał się po prostu odezwać.
-Mamusia cię wypuściła samego- odparłam i już miałam opuszczać przedział gdy poczułam szarpnięcie. Pudełka wypadły mi z rąk, a on trzymał mnie za dwa nadgarstki i nachylał się nade mną. Jego oddech drażnił moją skórę na twarzy, a jego oczy czujnie padały każdy detal mojej buzi.
-Dresy ci nie pasują- powiedział błądząc nosem po moim policzku.
-A co cię to obchodzi- odparłam próbując się wyrwać z jego uścisku. Widziała jak jego kumple przyglądają się na nas z ciekawością. Nie znałam ich  i nie chciałam poznać, a najbardziej teraz chciałam by w końcu mnie zostawił i chciałam wrócić do domu, do nowego domu.
-Nie wiedziałem że gustujesz także w staruchach, ale skoro ma kasę to chyba w porządku- jak zwykle mi będzie ubliżał. Za każdym razem chciał mnie wyprowadzić z równowagi , ale na szczęście zawsze udawało mi się od niego uciec. A dziś? Nie wiedziałam co mam robić, jego uścisk był mocny, był dużo silniejszy niż wtedy gdy byliśmy dziećmi.
-A co zazdrosny?- zapytałam spoglądając mu prosto w oczy. Pierwsze co zobaczyłam to było zdziwienie. Po chwili uśmiech pojawił się na jego twarzy po czym spojrzał na mnie niewinnie, a ja zacisnęłam żeby , ponieważ uścisk na moich nadgarstkach stał się mocniejszy.
-Martwię się o kuzynkę- odparł troskliwym wzrokiem.
-Którą sam chętnie byś przeleciał co nie?- zapytałam delikatnie się uśmiechając. Zdenerwował się, ale nie dawał po sobie tego poznać- ale ktoś taki jak ty pewnie nawet by nie wiedział od czego zacząć, bo nawet nie całowałeś nigdy dziewczyny-  tym razem syknęłam z bólu. Wkurzył się nie na żarty.
-Więc może mi pokażesz- był tak blisko i wiedziałam że nie żartował- Nie mogę- usłyszałam jego ciche słowa i po chwili puścił mnie i odwrócił twarz w innym kierunku. Zaczęłam masować nadgarstki i zdziwiona patrzyłam na niego. Nic mi nie zrobił, nawet nie dotknął mojej skóry swoimi ustami. Puścił mnie tak nagle, jakby coś mu się przypomniało, albo jakby sobie żartował ze mnie. Spojrzał na mnie ostatni raz po czym opuścił przedział a potem sklep. Szybko zebrałam swoje rzeczy z ziemi , podeszłam do kasy i zapłaciłam. Gdy dołączyłam do już trochę zniecierpliwionego Harrego nie odezwałam się ani słowem. Cały czas się zastanawiałam co przed chwilą się stało. Byłam pewna że mnie pocałuje, przecież nie miał problemów z obmacywaniem mojego ciała gdy byłam młodsza, a teraz po prostu powiedział „nie mogę” i zostawił mnie bez słowa. Brzydził się mnie? To była jedyna rzecz jaka mi przychodziła na myśl. No bo co innego? Przecież nie z poczucia winy tego co robił jak byłam młodsza. Odpędziłam te myśli od siebie i zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie.
-Musisz ostatni raz spotkać się z dawnym życiem- głos staruszka sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem.
-Jak to?- nie rozumiałam o co mu do końca chodzi. Przecież kazał mi zacząć od nowa, a teraz każe ostatni raz mierzyć się z dawnym życiem.
-Musisz wrócić do starego mieszkania po swoje rzeczy, no chyba że chcesz przechodzić już zawsze z męskich ubraniach- po tych słowach spojrzałam na siebie i lekko się uśmiechnęłam, po czym znów poważna spojrzałam na staruszka.
-To znaczy do ciebie?- spytałam niepewnie.
-Oczywiście , a gdzie indziej? Przecież od dziś mieszkasz ze mną- uśmiechnął się po czym wyciągnął klucze i otworzył dom, przepuszczając mnie pierwszą w drzwiach. Harry od razu zajął się przyrządzaniem obiadu, a ja udałam się do pokoju by zostawić z nim to co kupiłam po czym wróciłam do kuchni i spojrzałam poważnie na Harrego.
-Nie zjem obiadu- oznajmiłam i odwróciła się z zamiarem odejścia.
-Wrócisz na noc?- przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, ale nie tylko na Jego pytanie. Zastanawiałam się dlaczego przyjmuje moje decyzje z takim spokojem, dlaczego o nic nie pyta, dlaczego nie zapyta o to czemu tak wygląda moje życie.
-Nie zapytasz gdzie idę?- znów odwróciłam się w jego stronę i przyglądałam mu się.
-Jeśli będziesz chciała sama mi wszystko powiesz, nie chce naciskać na ciebie, a to co ty teraz zrobisz zależy od ciebie. To od ciebie zależy czy chcesz zmienić swoje życie- nie odwrócił się w moją stronę, nawet na mnie nie spojrzał gdy to mówił. No tak, dał mi szansę, ale czy będę potrafiła ją wykorzystać.
-Wrócę rano, załatwię wszystkie swoje sprawy i wrócę obiecuję- powiedziałam i wyszłam na przedpokój. Ubrałam buty i już miałam wychodzić. Zatrzymałam się przy drzwiach i obróciłam się za siebie. Pierwszy raz miałam gdzie wrócić, gdzieś gdzie ktoś czeka na mnie z obiadem, gdzieś gdzie nie muszę się martwić. Szybkim krokiem wyszłam z domu i skierowałam się w mniej przyjemną dzielnice. Wiatr wesoło bawił się moimi długimi włosami, a ja sama bujałam w obłokach. Szłam do domu, do domu w którym mieszkałam z Jonem i błagałam w myślach by go tam nie było. Nie wiedziałam jakbym zareagowała gdybym go tam zastała samego, albo z jakąś kobietą. Zastanawiałam się co mam zrobić, czy odezwać się i zacząć rozmowę taką jak zawsz, czyli o niczym czy po prostu minąć go jak powietrze i nawet nic nie tłumacząc od tak się po prostu wyprowadzić od niego. Zastanawiając się nad tym dość szybko znalazłam się w tej paskudnej okolicy. Szybkim krokiem weszłam na swoje piętro i przystawiłam ucho do drzwi. Nic nie usłyszałam, ale dla pewności wróciłam na dół i poszłam na tył budynku po czym wspięłam się po schodach przeciwpożarowych i tak znalazłam się na balkonie. Popchnęłam trochę mocniej drzwi które natychmiast się otworzyły. Całe szczęście że często tedy wychodziłam i zawsze zostawiałam je tylko przymknięte. Cicho weszłam do salonu i rozejrzałam się. W pokoju panowała całkowita ciemność. Zaświeciłam światło i odetchnęłam z ulgą. Mieszkanie było puste, więc mogłam się na spokojnie spakować. Z szafy w salonie wyciągnęłam jakaś starą torbę sportową po czym ruszyłam ku swojemu pokojowi. Zaczęłam wyciągać z komody swoje ubrania i pakowałam je do torby dokładnie uciskając by wszystko się zmieściło. Nie miałam zbyt wielu ubrań, więc byłam pewna że wszystko pomieszczę w jednej torbie. Gdy spakowałam ubrania, spakowałam też kilka jakiś drobiazgów z szafki nocnej poo czym ruszyłam do łazienki, skąd wzięłam wszystko co moje. Zasunęłam torbę po czym ostatni raz spojrzałam na swój pokój. Gdy znów znalazłam się w salonie pierwsze co przykuło moją uwagę to zdjęcie które leżało na kanapie. Zdziwiłam się ale podeszłam i wzięłam je do ręki. Torba wypadła mi z ręki a ja byłam w szoku. W mojej głowię od razu pojawiły się urywki przeszłości. Kiedy byłam jeszcze mała nic nie wiedzącą o życiu , szczęśliwą dziewczynką. Zdjęcie przestawiało mnie z Jonem właśnie w tym mieszkaniu. Ja miałam na sobie jego przydługą koszulę i spodnie do tego namalowane markerem wąsy i robiłam jakąś śmieszną minę i pozę. Jon stał obok mnie drapiąc się delikatnie po swojej zapuszczonej specjalnie na tę okazję brodzie i spoglądał na mnie w taki inny sposób.  Doskonale pamiętałam ten dzień, był wtedy karnawał na który bardzo chciałam iść, więc ja przebrałam się za marynarza, a Jon za pirata. Cały wieczór nie spojrzał na żadną kobietę, tylko patrzył na mnie, tańczył każdy taniec ze mną i nie pozwolił by ktoś inny ze mną tańczył. Wtedy czułam się naprawdę wyjątkowa. Miałam go tylko dla siebie i nie musiałam się nim z nikim dzielić. Usłyszałam nagle dźwięk przekręcanego klucz, a po chwili moim oczom ukazał się Jon. Gdy mnie zobaczył natychmiast się zatrzymał z niedowierzeniem w oczach. Przeklęłam na siebie w myślach że zatrzymałam się tu chwilę dłużej.
-Keys- tylko tyle usłyszałam po czym zauważyłam że zbliża się do mnie powoli. Zrobiłam szybki krok w tył po czym kolejny i po chwili byłam już na schodach przeciwpożarowych. Nie oglądałam się za siebie bo wiedziałam że gdybym dalej patrzyła na to spojrzenie to bym wymiękła i została z nim. Nienawidziłam gdy tak patrzył na mnie, jak zbity pies, jakby winiła siebie za wszystkie męki świata. Zawsze wtedy nie mogłam go zostawić samemu sobie i byłam przy nim. Dość szybko znalazłam się na ziemi i ruszyłam w stronę miasta. Gdy tylko znalazłam się w dzielnicy gdzie Jon na pewno mnie nie znajdzie usiadłam na krawężniku i odetchnęłam. Powiedziałam Harremu ze nie wrócę na noc, ale co mam zrobić ze sobą? Było dopiero południe, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przecież nie spędzę całego południa i nocy na krawężniku przed jakimś barem. Westchnęłam i wstała i przeniosłam swój znudzony wzrok na reklamę jakiegoś szamponu po czym odwróciłam się i na kogoś wpadłam.
-Cóż za miłe spotkanie księżniczko- usłyszałam przy uchu i poczuła czyiś mocny uścisk. Wiedziałam do kogo należy ten głos, a jeszcze bardziej utwierdziłam się gdy poczułam jego perfumy.
-Doug- powiedziałam cicho i wyrwałam się z jego uścisku.
-Zapomniałem o numerze do ciebie- powiedział strasznie wesoły a na jego twarzy gościł niecodzienny uśmiech. Zdziwiłam się trochę jego zachowaniem. W życiu bym nie pomyślała że istnieje jakiś idiota który będzie chciał ode mnie numer po jednym seksie. Przewróciłam lakonicznie oczami i chciałam go wyminąć bez słowa ale szybko zagrodził mi drogę.
-Co?- zapytałam zniecierpliwiona , gdy nie pozwalał mi przejść.
-Więc może zaczniemy od kawy?- denerwował mnie , ale przecież nic strasznego się nie stanie jak pójdę z nim na kawę. Zastanowiłam się chwilę po czym kiwnęłam głową że się zgadzam, a on szybko chwycił moją torbę i po czym złapał mnie za dłoń i ruszył przed siebie. Nie miałam nawet siły protestować żeby nie pozwalał sobie na tak dużo.
-Jesteś bardzo mało mówna wiesz? – powiedział w końcu, na co ja tylko kiwnęłam głową i szłam dalej nie odzywając się. Miał rację nie za bardzo lubiłam rozmawiać z ludźmi.
-Może dlatego tak bardzo mnie intrygujesz- znów się odezwał . Coś mi się zdawało że był jak Liz, zawsze musiał coś mówić i źle się czuł gdy w towarzystwie było cicho.
-Rozmowy prowadzą do nieporozumień, nieporozumienia do kłótni a kłótnie do wojny, więc po co mówić?- odezwałam się w końcu , a on nagle się zatrzymał i spojrzał na mnie uważnie przez chwilę milcząc.
-Jesteś niesamowita- odparł w końcu i uśmiechnął się po czym ruszył dalej. Nie rozumiała go, dlaczego uważał mnie za taką niesamowitą? Przecież moje życie było mniej niż nędzne, a sama moja osoba przyprawiała niektórych o mdłości. Czy naprawdę ludzie potrafią współczuć naprawdę i myśleć o innych nie tylko o sobie? Gdy tylko na niego patrzyłam w mojej głowię pojawiało się jedno wielkie Tak. Dość szybko znaleźliśmy się w dość drogiej kawiarni, gdzie zamówił sobie i mnie kawę i po jakimś ciastku.
-Może powinnaś bardziej ufać ludziom? Przecież nie każda rozmowa prowadzi do kłótni- odezwał się w końcu przyglądając mi się uważnie i nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Brudny, kłamliwy, odarty z uczuć. Taki jest świat, który znam.- spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem. Nie rozumiałam po co chciał ciągnąć ten temat ze mną. Moje obawy, uczucia i poglądy na temat tego świata się nie zmienią. Zawszę będę uważała że ten świat jest okrutny, ale najbardziej okrutni są ludzie. Dają nadzieję na szczęście i miłość, a gdy im coś nie spasuje to nim się obejrzysz a oni wyrzucą cię ze swojego świata i będą udawać jakbyś nigdy nie istniał. Jego wzrok coraz bardziej mnie pochłaniał.
-Może nie spotkałaś jeszcze odpowiednich ludzi?
-Nawet szczęśliwe osoby skrywają ból, nawet te osoby są ranione przez innych. W każdym człowieku dżemie diabeł który chce aby niektóre osoby zginęły, przepadły bez słowa, ja posiadam takie osoby i ty na pewno też- zbliżyłam się nieco do niego i patrzyłam prosto w jego oczy oczekując jego reakcji. Drgnął delikatnie po czym się uśmiechnął.
-Mylisz się, nie mam ani jednej osoby na liście które chciałbym aby zniknęły- uśmiechnął się z satysfakcją zakładając ręce na piersiach i wyczekując mojej odpowiedzi. Znów oparłam się o oparcie krzesła i westchnęłam głośno patrząc na niego z zażenowaniem.
-Słyszałam że twój ojciec miał kochankę- podziałało jak kubeł zimnej wody. Chłopak od razu przestał się uśmiechać i zacisnął delikatnie swoje pięści. W sumie dowiedziałam się tego od Liz, ale cieszę się że to usłyszałam.
-I co z tego?
-To że nigdy nie pokocha syna kochanki jak własną córkę.
-Kocha nas tak samo- zdenerwował się i delikatnie krzyknął co nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, wręcz przeciwnie siedziałam zdegustowana przyglądając się jak zmaga się z tym by nie wybuchnąć.
-Więc sądzisz że kocha was tak samo , mimo iż nie zwraca na ciebie uwagi, odwołuje wasze spotkania i nawet zapomina o urodzinach dla niej? Wszystko masz w gazetach, każdą jedną chwilę z życia twojego ojca i jego ukochanej córeczki. Jesteś następca hoteli bo ona nie jest pierworodną i płci męskiej i tylko dlatego, ale gdy tylko dorośnie , wyjdzie za mąż to ty zostaniesz oddzielony od nich. Zostaniesz zepchnięty na niższy tor z dala od jego majątku i szczęścia rodzinnego- ciągle patrzyła  na niego mówić to wszystko. Jego pięści zaciskały się a po chwili rozluźniały , a twarz przybierała różne wyrazy. Smutek, cierpienie i rozczarowanie? Jakby wiedział to wszystko, ale nie chciał uwierzyć , chciał wierzyć że jest tak samo ważny jak jego szesnastoletnia siostra. Prychnęłam cicho gdy od dłuższego czasu nie dostałam odpowiedzi.  Jednak te szmatławce gazety do czegoś się przydają i Liz że je czyta. Jak można być tak głupim i wierzyć że pokocha syna kochanki tak samo jak córkę kochanej żony. Spojrzałam na niego ostatni raz po czym wstałam, zauważyłam że on też wstaje i znów spojrzał prosto w moje oczy. Pomyślałam że dość szybko podniósł się z tego dołu.
-Może masz rację, czasami naprawdę chciałem żeby zniknęła z tego świata, była dla mnie jak mały diabeł, ale wraz z upływem lat zauważyłem że to nie jej wina, tylko wina mojego ojca że czułem się odrzucony. A ona? Zawsze za mną biegała, chciała się bawić i widziała we mnie wzór, do dziś tak jest, więc nie potrafię jej nienawidzić- Podniosłam jedną brew słuchając go. Po chwili usiadłam , a on uczynił to samo cały czas na mnie patrząc.
-Nie rozumiem cię. Zabrała ci ojca, wychowywałeś się bez niego a ty i tak nie czujesz do niej urazy?- było to dla mnie dziwne, ja nienawidziłam każdej kobiety którą Jon sprowadzał do domu, gdyż uważałam że to przez nie on na mnie nie zwraca uwagi że jestem dla niego jak powietrze. Gdy tylko one przychodziły ja stawałam się mniej ważna, schodziłam na drugi plan.
-Może właśnie to nazywają rodzinną miłością- odparła po chwili namysłu pokazując swoje białe ząbki w uśmiechu. Prychnęłam i znów wstałam.
-Bezsensu- odparłam i zabierając swoje rzeczy wyszłam z kawiarenki. Nie rozumiałam tego, nie potrafiłam pojąc toku myślenia tego mężczyzny. Irytowało mnie to trochę że nie potrafiłam go dokładnie zrozumieć.
-Poczekaj- usłyszałam jego krzyk za sobą, ale nawet się nie odwróciłam. Nie miałam ochoty ciągnąć dłużej tej rozmowy, stawała się ona coraz bardziej bezsensowna. Zastanawiałam się jak my w ogóle zeszliśmy na ten temat, przecież rozmawialiśmy o czym innym. Zdenerwowana nagle się zatrzymała i odwróciłam. Cały czas lazł za mną i powtarzał moje imię co było denerwujące powoli.
-Czego?- odezwałam się dość nie miłym tonem mierząc go dokładnie wzrokiem.
-Może masz ochotę wstąpić do mnie?- przybliżył się do mnie i przejechał palcem po moim policzku. Jego dotyk był taki delikatny, że moje ciało samo pragnęło jego dotyku. Szybko zepchnęłam jego dłoń z mojej twarzy i kiwnęłam głową że nie mam nic przeciwko. W sumie zamierzam zrobić to ostatni raz. Odtąd będę mieszkać z staruszkiem Harrym i nie mogę narażać go na jakieś plotki przez moją osobę. Zamierzam skończyć z tym, a przynajmniej spróbować. Staliśmy tak przez chwilę w milczeniu, aż podjechała taksówka, którą przed chwilą Doug zamówił. Otworzył drzwiczki i puścił mnie przodem po czym sam wsiadł i powiedział dokąd zmierzamy. Gadał o czymś z kierowcą, ale jakoś nie bardzo mnie to interesowało. Znudzona patrzyłam na krajobraz za oknem.  Robiło się powoli ciemno, co oznaczało że musiałam dużo czasu spędzić z nim w tek kawiarence. Mimo że robiło się coraz ciemniej i zimniej to na zewnątrz było jeszcze sporo ludzi. Poczułam po chwili szarpnięcie i zauważyłam że stoimy. Douglas zapłacił kierowcy po czym wysiadł i podał mi swoją dłoń. Wysiadając skorzystałam z pomocy i chwyciłam jego rękę, a po opuszczeniu samochodu szybko ją puściłam. Chłopak wyciągnął jeszcze z bagażnika moją torbę i ruszyliśmy w stronę hotelu, gdzie ostatnio też spędziliśmy noc.