1 rozdział: Tajemniczy staruszek part.1
Było ciepłe
,słoneczne popołudnie. O tej godzinie pełno ludzi włóczyło się po mieście,
udając się na zakupy, do kina ze znajomymi, lub na randkę. Pełno zakochanych w
sobie osób. Przyjaciół i reszty tego bezsensownego świata. Siedziałam właśnie w
mojej ulubionej kawiarence „Na rogu” dość nietypowa nazwa, ale robili tu
przepyszną kawę no i mogłam się tu wyciszyć i odpocząć od świata. Przed chwilą
wróciłam z domu pewnego biznesmena, nienawidziłam przychodzić do czyjegoś domu,
wiedząc że łóżko na którym mamy to zrobić należy też do jego żony. Westchnęłam
cicho popijając moją już dość chłodną kawę. Nudziło mnie to monotonne życie.
Codziennie robiłam to samo, nic nowego się nie działo się odkąd zaczęłam tak
zarabiać, czyli od jakiś dwóch lat. Znudzony wzrok przeniosłam na szybę, która
prowadziła na piękny park w którym bawiły się dzieci. Drgnęłam widząc znajoma
postać. Znów tam był, znów tam siedział karmiąc gołębie. Był taki beztroski i
nie zauważalny , ale ja go widziałam i to bardzo dobrze. Zawsze gdy tu byłam on
tam siedział. Uśmiechał się tak beztrosko do każdego Można by uznać że przez
Jego uśmiech aż inny robi się na sercu cieplej. Ale nie mi. Gdy patrzyłam ta na
niego zawsze miałam takie dziwne uczucie. Jakby poczucie winy z tego co robię.
Tak jak się spodziewałam, odwrócił się w moim kierunku i zaczął się delikatnie
uśmiechnąć. Nie potrafiłam odwzajemnić tego uśmiechu, patrzyłam pustym wzrokiem
w niego, by po chwili odwrócić wzrok i spojrzeć na osobę , która delikatnie
klepnęła mnie w plecy. Jakoś wcale się nie zdziwiłam , gdy ujrzałam
rozpromienioną krótko ściętą szatynkę. Była moją znajomą ze szkoły, do której
już w sumie nie uczęszczała, no chyba że naprawdę nie miałam co robić. Ludzie w
szkole byli jeszcze bardziej zakłamani niż gdziekolwiek indziej, Każdy mógłby
ci bez problemów obrobić tyłek, a ty nawet byś nie wiedział kto, a na końcu
okazało by się że był to twój przyjaciel któremu tak ufałeś. Niektórych ze
szkoły spotykałam na mieście, niejedna osoba widziała mnie ze starszym mężczyzną
i lotka po szkole już sama poszła. Mimo iż wiedziałam że każdy wie co robię i
że mnie obgadują, nigdy nie odważyli się mnie obgadywać w mojej obecności. Nie
chcieli mieć nic wspólnego ze mną, a ja z nimi. Na moje nieszczęście, a może i
nie, znalazła się tka co jej nie przeszkadzało co robię
.Uważała że ludzie
nie powinni mnie oceniać po tym co robię ale jaka jestem w środku. Jakoś nigdy
nie przejmowałam się tym co ludzie sobie o mnie myślą, ale nie chciałam z nią
dłużej drążyć tego tematu. Mimo wszystko nie odczepiła się ode mnie, nieważne
jak nie miłe słowa jej powiedziałam, ona zawsze się do mnie uśmiechała. Nigdy
Jej tego nie powiem , ale cieszę się nawet że jest. Przez to że zaczęła zadawać
się ze mną , ludzie ze szkoły zaczęli ją powoli odrzucać i tak w szkole stała
się wyrzutkiem.
-Nie powinnaś tu
przychodzić Liz- powiedziałam odwracają od niej wzrok i znów przenosząc go na
szybę. Już go tam nie było. Przygryzłam delikatnie wargę i spojrzałam kątem oka
na znajoma, które usadowiła się naprzeciwko mnie z wielkim uśmiechem, ale też
lekkim rumieńcem. Nie powiem, ale ten rumieniec trochę mnie zaciekawił.
-Przyszłam się ciebie
zapytać o jedna rzecz- odpowiedziała dość cicho nie patrząc mi w oczy.
Zdziwiłam się trochę, gdyż Ona zawsze jak z kimś rozmawia to patrzy tej osobie
w oczy,
-Więc?- ponagliłam
ją, nienawidziłam być zostawiana w niepewności dłużej niż to konieczne.
-Ja….- zaczęła trzeć
ręce pod stołem- chciałam zapytać czy
pierwszy raz boli?- dopiero po tych cichych słowach niepewnie spojrzała mi w twarz.
Zaniemówiłam. Odstawiłam filiżankę, którą już dotykałam ust i znów spojrzałam w
stronę parku. I co ja miałam jej odpowiedzieć? Tak cholerny ból nie do
zniesienia, ale potem idzie się przyzwyczaić? Przecież nie mogłam jej
powiedzieć czegoś takiego. Wiem że może gdyby Jon nie był wtedy pijany i po
narkotykach to inaczej mogłoby to wyglądać, ale blizna po tym zostanie już na
zawszę, Zerknęłam na nią, patrzyła na mnie już bardziej śmiało z ciekawością
wypisaną na twarzy. Nów westchnęłam i spojrzałam na nią. Upiłam łyk zimnej kawy
i w końcu się odezwałam.
-To zależy- rzuciłam
obojętnie, ale widocznie nie zadowoliła ją taka odpowiedz , gdyż zauważyłam na
jej twarzy grymas.
-To znaczy?
-Od ciebie i
partnera, czy ty jesteś już gotów i czy on jest gotowy by nie zadać ci bólu-
odpowiedziałam szybko i wstała. Chciałam już opuścić tą kawiarenkę i żeby Liza
przestała już ciągnąc ten temat. To była jedyna rzecz o której nie miałam
ochoty rozmawiać, wiedziałam że jak szatynka się rozpędzi to się już nie
zamknie i będzie drążyła temat , a ja nie chciałam jej nic mówić. Bo po co?
Zabrałam torebkę i opuściłam lokal, nawet nie zwracając uwagi czy dziewczyna
wyszła za mną czy nie.
-Zaczekaj- usłyszałam
za sobą. Odwróciłam się by spojrzeć na biegnącą za mną Lizę ,ale nie zatrzymałam
się. Nagle poczułam mocne szarpnięcie za ramię i momentalnie stanęłam w miejscu
Odwróciłam się i zauważyłam jak przed moimi oczyma przejeżdża samochód.
Przestraszyłam się, po cym spojrzałam na osobę która mnie zatrzymała. Był to
wyższy ode mnie o niecałą głowę brunet z jasnoniebieskimi oczami. Był
przystojny nawet bardzo. Uśmiechnął się do mnie i puścił mnie.
-Powinnaś patrzeć
gdzie idziesz aniołku- po tych słowach zaczął zmierzać w przeciwnym kierunku
niż ja. Patrzyłam chwilę jeszcze za tym chłopakiem. Moje serce biło szybciej,
gdyby nie on leżałabym już pod kołami samochodu. Dotknęłam lekko ramienia i
cicho syknęłam. Chwycił mnie dość mocno i teraz bolało.
-Przystojny-
usłyszałam koło ucha , szybko się odwróciłam i zauważyłam szatynkę , która patrzyła
w stronę , gdzie zniknął chłopak, który być może uratował jej życie,
-Możliwe-
odpowiedziałam i tym razem spojrzałam czy coś nie jedzie dopiero ruszyłam na
druga stronę chodnika. Dziewczyna tylko zerknęła na mnie i ruszyła a mną , ale
nic nie powiedziała.
-Przepraszam-
usłyszałam po chwili i gwałtownie się zatrzymała. Odwróciłam się na piecie i
dotknęłam ramienia Lizy.
-Sama musisz sobie
znaleźć na te rzeczy odpowiedzi- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć i znów
ruszyłam przed siebie. Za sobą usłyszałam tylko głośne „Dziękuje” i dziewczyna
więcej za mną nie pobiegła. Poczułam silny podmuch wiatru po czym zasunęłam kurtkę
i ruszyłam w stronę domu. Widziałam jak mężczyźni patrzą na mnie, widziałam to
pożądanie w ich oczach, ale nie rozumiałam dlaczego. Miałam na sobie przecież
długie spodnie i normalna skórzaną kurtkę. Nie byłam ubrana jakoś lubieżnie, a
mimo to czułam na sobie ich wzroki , które mnie rozbierały. Przeklęłam w
myślach na moje jasne włosy. Zawsze twierdziłam że to przez nie ludzi zwracają
na mnie taka uwagę. Były strasznie jasne, jakby rozjaśniane i dość długie,
Nigdy nic z nimi nie robiłam, zawsze zostawiałam je takie jakimi są, ale myślę
że czas coś z nimi zrobić żeby nie rzucały się tak w oczy. Z kawiarenki do domu
nie miałam zbyt daleko, może jakieś 500 metrów, ale nie byłam pewna. Nigdy nie
sprawdzałam, ale ta droga zawsze mijała mi bardzo szybko, czasami za szybko.
Gdy tylko zauważyła budynek mieszkalny westchnęłam i zaczęłam iść wolnej, Była
to istna rudera, ale co się dziwić? Byłą to jedna z najtańszych dzielnic i od
roku zaczęły się tu sprowadzać najbiedniejsza i ci najniebezpieczniejsi. Była
to jedna z najgorszych dzielnic w tym zakłamanym mieście. Szybkim krokiem
weszłam do klatki i zaczęłam szybko wychodzić po schodach na swoje piętro. Była
tu tez winda, ale nikt już z niej nie korzystał więc nie było wiadomo czy
jeszcze działa, a jak nie miałam zamiaru się tego dowiadywać. Mieszkałam tylko
na czwartym piętrze więc nie zaszkodzi mi wyjść po schodach , przecież i tak
nie często tu bywam ostatnimi czasy. Gdy tylko dotarłam na swoje piętro,
zaczęłam iść dość długim korytarzem. Na każdym piętrze znajdowało się po kilka
mieszkań, a nasze znajdowało się na końcu korytarza. Gdy dotarłam pod drzwi,
nie weszłam od razu. Oparłam się o drzwi i nasłuchiwałam, chciałam się
dowiedzieć czy Jon znajduje się w domu czy też nie. Jakoś ostatnimi czasy nie
mam z nim kontaktu. Mijamy się tylko w drzwiach, a jak przychodzę w porę gdy
jest u niego jakaś kobieta to obrywa mi się za przeszkadzanie. Szybko
potrząsnęłam głową wyrzucając stare wspomnienia z głowy i dalej nasłuchując.
Gdy nic nie usłyszałam, wyciągnęłam klucze z kieszeni i otworzyłam nimi drzwi,
Gdy tylko weszłam do mieszkania poczułam niesamowity odór. Przytkała sobie usta
i nos delikatnie dłonią i weszłam w głąb mieszkania. Gdy tylko weszłam do
salonu drgnęłam. Na podłodze leżały jakieś ubrania i to nie tylko męskie , ale
także żeńskie. Na stole leżały jakieś resztki jedzenia a na kanapie leżał
nieprzytomny Jon. Nie zdziwiłam się tym bardzo, pewnie wrócił z jakiejś
popijawy plus narkotyki i teraz odpoczywał przed następną zabawą. Cicho ,ale
dość szybko podeszłam do okna i uchyliłam je na oścież. Gdy to uczyniłam,
odwróciłam się i powoli zaczęłam kierować się w stronę mężczyzny. Po drodze
zebrałam kilka porozrzucanych ubrań i rzuciłam je w jedną kupkę. Kucnęłam przy
nim i odgarnęłam kilka kosmyków z jego przemęczonej twarzy. Uśmiechnęłam się
blado gładząc go po policzku. Wydawał się taki spokojny i opanowany, był niczym
anioł gdy spał. Żadnych krzyków, kłamstw. Tak naprawdę nie wiedziałam o nim
tyle ile on o mnie. Wiedziałam tyle ile powiedziały mi kobiety które z nim
przebywały, a ja byłam jeszcze dzieckiem. Zawsze gdy próbowałam się czegoś o
nim dowiedzieć zaczynał krzyczeć, szarpać mną a na końce mnie się obrywało w
twarz a on wychodził z trzaskiem z domu i wracał piany z jakąś kobietą,
Przeczesałam jego włosy ostatni raz na niego spoglądając. Chciałam wstać, ale
poczułam uścisk na nadgarstku i wtedy zobaczyłam że patrzy na mnie,
-Keys- szepnął
przyglądając się uważnie mojej twarzy. Nienawidziłam tego jak to robił. Był
wtedy taki smutny, jakby on mówił że tęsknił, że tęsknił za mną. Ale prawda
była taka że to tęskniłem oznaczało jedno. Brakowało mu mojego ciała, młodego ,
jędrnego i które kochał ponad wszystko, ale tylko moje ciało nic więcej.
Usiadła koło niego , a on od razu zaczął całować moją szyje , jedną ręką już
dotykał mojej piersi pod koszulą a drugą rozpinał guzik w spodniach, Nic nie
powiedział tylko zaczął szarpać moje ubrania, zawsze się tak kończyło. Rzeczy
które miałam nowe i miały one styczność z Jonem szybo lądowały w śmieciach. Nie
patrzył mi nigdy w twarz podczas naszego stosunku, nie całował po twarzy.
Unikał moich oczu, mojego jedynego zwierciadła duszy. Gdy tylko ściągnął moje
spodnie szybkim ruchem zaczął rozpinać swój rozporek. Był strasznie napalony co
wywnioskowałam po Jego szybkich ruchach i tym że nie mógł się doczekać kiedy
znów mnie posiądzie. To miał być szybki numerek dający mu rozkosz i tylko jemu.
Gdy skończył wstał ze mnie nawet się mną zbytnio nie przejmując. Zapiął swój
rozporek, chwycił za papierosa i zaczął palić. Nienawidziłam dymu papierosów,
ale nigdy nie odezwałam się na te temat.
-Ile zarobiłaś-
zapytał patrząc na mnie takim wzrokiem jakby chciał znów mnie mieć. Spojrzałam
na niego bez uczuć i wzięłam do ręki moje spodnie z których wyciągnęłam kopertę
i rzuciłam mu. Jon tylko się uśmiechnął i beż słowa zaczął się kierować w
stronę wyjścia zostawiając mnie znów samą. Zawsze tak było. Nie było mnie dwa
może trzy dni wracałam, mieliśmy stosunek, jeśli można to tak nazwać po czym
dawałam mu pieniądze a on zadowolony wychodził bez słowa. Wstałam zabierając
swoje spodnie i kierując się do łazienki. Musiałam wziąć prysznic zimny i
odświeżający. Chciałam jak najszybciej zmyć z siebie to wszystko, zapach tych
mężczyzn a w szczególności Jona. Kochałam go, ale nienawidziła tego co roił. Wiedziałam
że nieważne co mi zrobi i tak zawsze będę po Jego stronie. Umyta i odświeżona
owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lusterka. Przetarłam je delikatnie
wierzchem dłoni i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miałam podkrążone oczy
i strasznie suchą skórę. Byłam niewyspana i brakowało mi porządnego posiłku.
Wyszłam z łazienki i zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Gdy już się tam
znalazłam, pierwsze co to nałożyłam krem na twarz mocno go wcierając po czym
podeszłam do niewielkiej komody z której wyciągnęłam jakieś krótkie szorty i
jakaś przydługą bluzkę. Ubrałam bieliznę po czym narzuciłam na siebie ubrania.
Ubrana wyszłam z pokoju i weszłam do salonu, gdzie zrzucając jakieś rzeczy Jona
usadowiłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Pilotem przerzucałam z jednego
kanału na drugi, szukając czegoś co mogłoby mnie zaciekawić. Znużona w końcu
zostawiłam na jakimś beznadziejnym filmie i ułożyłam się wygodnie wpatrując się
w ekran. Robiło się powoli ciemno, a krople deszczu zaczął głucho uderzać o parapet
i o szyby. Gdy za oknem robiło się tak ponuro nie miałam na nic ochoty,
chciałam się wtedy zamknąć w domu i myśleć że całe moje życie jest jednym
wielkim koszmarem. Nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam , deszcz mnie uspokajał i
w końcu mogłam odpocząć. Śniłam o lepszym jutrze, o tym że gdy tylko znów
uniosę powieki cały ten koszar zniknie, że cały ten bałagan odejdzie a ja
znajdę w końcu trochę szczęścia. Jon będzie w końcu porządnym człowiekiem, bez
długów i nałogów. Że będzie mnie kochał, nigdy mnie nie zdradzi i że będę tylko
Jego. Ze snu obudził mnie cichy trzask. Szybko podniosłam się do pozycji
siedzącej i przetarłam oczy. Spojrzałam w stronę drzwi zza których można było
usłyszeć rozmowę co chwile przerywaną kobiecym śmiechem.
-Tylko nie to-
powiedziałam pod nosem do siebie i szybko zerwałam się z kanapy udałam do
swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy tylko jakaś ciepła bluzę, złapałam za swoją
torebkę i znów znalazłam się w salonie. Otworzyłam balkon a na mojej skórze
pojawił się dreszcz kiedy tylko poczułam zimny podmuch wiatr razem z kropami
deszczu. Przymknęłam go od zewnątrz i usiadłam pod drzwiami. Zasłony były
zaciągnięte więc nie było możliwości żeby mnie zauważyli. Ich głosy były coraz
głośniejsze co oznaczało że ktoś w końcu trafił kluczem do zamka i otworzył
drwi wchodząc do środka.
-----------------------------------------------------------------------
Początek pierwszego rozdziału za nami ;D
Mam nadzieje że wam się spodoba i że nie wykryjecie zbyt wielu błędów ;)
-----------------------------------------------------------------------
Początek pierwszego rozdziału za nami ;D
Mam nadzieje że wam się spodoba i że nie wykryjecie zbyt wielu błędów ;)
Jest trochę błędów, którego każdemu się zdarzają więc się nie przejmuj. Fabuła jest bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńWybrałaś sobie fajny temat. Prostytucja, jedyną książkę który przeczytałam i było na ten temat to "My dzieci z dworca zoo" Mam nadzieje że będziesz pisać dalej.
Szczerze podziwiam odwagę, nie wiem czy ja bym się odważyła na taki temat. Naprawdę szacun, jestem ciekawa jak to będzie wyglądać, czytałam kilka książek w tych klimatach rzadko się zdarza dobra książka o tych sprawach. Ale początek zachęca i nęci do dalszego czytania.
OdpowiedzUsuńNa pewno będę zaglądać.
http://fuckyoubitchilovemetal.blogspot.com/
Bardzo mnie zaciekawiłaś swoim opowiadaniem. Błędy jak są to raczej drobne literówki, sama też często je popełniam, ale jak czytam całość tuż przed publikacją, można wychwycić niektóre.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Smutna, ale niestety brutalna prawda. Mam nadzieję, że ostatecznie Keys znajdzie szczęście.. Choć trudno jest się samemu wydostać z takiego bagna.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: my-fantasy-book.blogspot.com