piątek, 11 stycznia 2013

1 rozdział: Tajemniczy staruszek


1 rozdział: Tajemniczy staruszek part.1

Było ciepłe ,słoneczne popołudnie. O tej godzinie pełno ludzi włóczyło się po mieście, udając się na zakupy, do kina ze znajomymi, lub na randkę. Pełno zakochanych w sobie osób. Przyjaciół i reszty tego bezsensownego świata. Siedziałam właśnie w mojej ulubionej kawiarence „Na rogu” dość nietypowa nazwa, ale robili tu przepyszną kawę no i mogłam się tu wyciszyć i odpocząć od świata. Przed chwilą wróciłam z domu pewnego biznesmena, nienawidziłam przychodzić do czyjegoś domu, wiedząc że łóżko na którym mamy to zrobić należy też do jego żony. Westchnęłam cicho popijając moją już dość chłodną kawę. Nudziło mnie to monotonne życie. Codziennie robiłam to samo, nic nowego się nie działo się odkąd zaczęłam tak zarabiać, czyli od jakiś dwóch lat. Znudzony wzrok przeniosłam na szybę, która prowadziła na piękny park w którym bawiły się dzieci. Drgnęłam widząc znajoma postać. Znów tam był, znów tam siedział karmiąc gołębie. Był taki beztroski i nie zauważalny , ale ja go widziałam i to bardzo dobrze. Zawsze gdy tu byłam on tam siedział. Uśmiechał się tak beztrosko do każdego Można by uznać że przez Jego uśmiech aż inny robi się na sercu cieplej. Ale nie mi. Gdy patrzyłam ta na niego zawsze miałam takie dziwne uczucie. Jakby poczucie winy z tego co robię. Tak jak się spodziewałam, odwrócił się w moim kierunku i zaczął się delikatnie uśmiechnąć. Nie potrafiłam odwzajemnić tego uśmiechu, patrzyłam pustym wzrokiem w niego, by po chwili odwrócić wzrok i spojrzeć na osobę , która delikatnie klepnęła mnie w plecy. Jakoś wcale się nie zdziwiłam , gdy ujrzałam rozpromienioną krótko ściętą szatynkę. Była moją znajomą ze szkoły, do której już w sumie nie uczęszczała, no chyba że naprawdę nie miałam co robić. Ludzie w szkole byli jeszcze bardziej zakłamani niż gdziekolwiek indziej, Każdy mógłby ci bez problemów obrobić tyłek, a ty nawet byś nie wiedział kto, a na końcu okazało by się że był to twój przyjaciel któremu tak ufałeś. Niektórych ze szkoły spotykałam na mieście, niejedna osoba widziała mnie ze starszym mężczyzną i lotka po szkole już sama poszła. Mimo iż wiedziałam że każdy wie co robię i że mnie obgadują, nigdy nie odważyli się mnie obgadywać w mojej obecności. Nie chcieli mieć nic wspólnego ze mną, a ja z nimi. Na moje nieszczęście, a może i nie, znalazła się tka co jej nie przeszkadzało co robię
.Uważała że ludzie nie powinni mnie oceniać po tym co robię ale jaka jestem w środku. Jakoś nigdy nie przejmowałam się tym co ludzie sobie o mnie myślą, ale nie chciałam z nią dłużej drążyć tego tematu. Mimo wszystko nie odczepiła się ode mnie, nieważne jak nie miłe słowa jej powiedziałam, ona zawsze się do mnie uśmiechała. Nigdy Jej tego nie powiem , ale cieszę się nawet że jest. Przez to że zaczęła zadawać się ze mną , ludzie ze szkoły zaczęli ją powoli odrzucać i tak w szkole stała się wyrzutkiem.
-Nie powinnaś tu przychodzić Liz- powiedziałam odwracają od niej wzrok i znów przenosząc go na szybę. Już go tam nie było. Przygryzłam delikatnie wargę i spojrzałam kątem oka na znajoma, które usadowiła się naprzeciwko mnie z wielkim uśmiechem, ale też lekkim rumieńcem. Nie powiem, ale ten rumieniec trochę mnie zaciekawił.
-Przyszłam się ciebie zapytać o jedna rzecz- odpowiedziała dość cicho nie patrząc mi w oczy. Zdziwiłam się trochę, gdyż Ona zawsze jak z kimś rozmawia to patrzy tej osobie w oczy,
-Więc?- ponagliłam ją, nienawidziłam być zostawiana w niepewności dłużej niż to konieczne.
-Ja….- zaczęła trzeć ręce pod stołem-  chciałam zapytać czy pierwszy raz boli?- dopiero po tych cichych słowach niepewnie spojrzała mi w twarz. Zaniemówiłam. Odstawiłam filiżankę, którą już dotykałam ust i znów spojrzałam w stronę parku. I co ja miałam jej odpowiedzieć? Tak cholerny ból nie do zniesienia, ale potem idzie się przyzwyczaić? Przecież nie mogłam jej powiedzieć czegoś takiego. Wiem że może gdyby Jon nie był wtedy pijany i po narkotykach to inaczej mogłoby to wyglądać, ale blizna po tym zostanie już na zawszę, Zerknęłam na nią, patrzyła na mnie już bardziej śmiało z ciekawością wypisaną na twarzy. Nów westchnęłam i spojrzałam na nią. Upiłam łyk zimnej kawy i w końcu się odezwałam.
-To zależy- rzuciłam obojętnie, ale widocznie nie zadowoliła ją taka odpowiedz , gdyż zauważyłam na jej twarzy grymas.
-To znaczy?
-Od ciebie i partnera, czy ty jesteś już gotów i czy on jest gotowy by nie zadać ci bólu- odpowiedziałam szybko i wstała. Chciałam już opuścić tą kawiarenkę i żeby Liza przestała już ciągnąc ten temat. To była jedyna rzecz o której nie miałam ochoty rozmawiać, wiedziałam że jak szatynka się rozpędzi to się już nie zamknie i będzie drążyła temat , a ja nie chciałam jej nic mówić. Bo po co? Zabrałam torebkę i opuściłam lokal, nawet nie zwracając uwagi czy dziewczyna wyszła za mną czy nie.
-Zaczekaj- usłyszałam za sobą. Odwróciłam się by spojrzeć na biegnącą za mną Lizę ,ale nie zatrzymałam się. Nagle poczułam mocne szarpnięcie za ramię i momentalnie stanęłam w miejscu Odwróciłam się i zauważyłam jak przed moimi oczyma przejeżdża samochód. Przestraszyłam się, po cym spojrzałam na osobę która mnie zatrzymała. Był to wyższy ode mnie o niecałą głowę brunet z jasnoniebieskimi oczami. Był przystojny nawet bardzo. Uśmiechnął się do mnie i puścił mnie.
-Powinnaś patrzeć gdzie idziesz aniołku- po tych słowach zaczął zmierzać w przeciwnym kierunku niż ja. Patrzyłam chwilę jeszcze za tym chłopakiem. Moje serce biło szybciej, gdyby nie on leżałabym już pod kołami samochodu. Dotknęłam lekko ramienia i cicho syknęłam. Chwycił mnie dość mocno i teraz bolało.
-Przystojny- usłyszałam koło ucha , szybko się odwróciłam i zauważyłam szatynkę , która patrzyła w stronę , gdzie zniknął chłopak, który być może uratował jej życie,
-Możliwe- odpowiedziałam i tym razem spojrzałam czy coś nie jedzie dopiero ruszyłam na druga stronę chodnika. Dziewczyna tylko zerknęła na mnie i ruszyła a mną , ale nic nie powiedziała.
-Przepraszam- usłyszałam po chwili i gwałtownie się zatrzymała. Odwróciłam się na piecie i dotknęłam ramienia Lizy.
-Sama musisz sobie znaleźć na te rzeczy odpowiedzi- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć i znów ruszyłam przed siebie. Za sobą usłyszałam tylko głośne „Dziękuje” i dziewczyna więcej za mną nie pobiegła. Poczułam silny podmuch wiatru po czym zasunęłam kurtkę i ruszyłam w stronę domu. Widziałam jak mężczyźni patrzą na mnie, widziałam to pożądanie w ich oczach, ale nie rozumiałam dlaczego. Miałam na sobie przecież długie spodnie i normalna skórzaną kurtkę. Nie byłam ubrana jakoś lubieżnie, a mimo to czułam na sobie ich wzroki , które mnie rozbierały. Przeklęłam w myślach na moje jasne włosy. Zawsze twierdziłam że to przez nie ludzi zwracają na mnie taka uwagę. Były strasznie jasne, jakby rozjaśniane i dość długie, Nigdy nic z nimi nie robiłam, zawsze zostawiałam je takie jakimi są, ale myślę że czas coś z nimi zrobić żeby nie rzucały się tak w oczy. Z kawiarenki do domu nie miałam zbyt daleko, może jakieś 500 metrów, ale nie byłam pewna. Nigdy nie sprawdzałam, ale ta droga zawsze mijała mi bardzo szybko, czasami za szybko. Gdy tylko zauważyła budynek mieszkalny westchnęłam i zaczęłam iść wolnej, Była to istna rudera, ale co się dziwić? Byłą to jedna z najtańszych dzielnic i od roku zaczęły się tu sprowadzać najbiedniejsza i ci najniebezpieczniejsi. Była to jedna z najgorszych dzielnic w tym zakłamanym mieście. Szybkim krokiem weszłam do klatki i zaczęłam szybko wychodzić po schodach na swoje piętro. Była tu tez winda, ale nikt już z niej nie korzystał więc nie było wiadomo czy jeszcze działa, a jak nie miałam zamiaru się tego dowiadywać. Mieszkałam tylko na czwartym piętrze więc nie zaszkodzi mi wyjść po schodach , przecież i tak nie często tu bywam ostatnimi czasy. Gdy tylko dotarłam na swoje piętro, zaczęłam iść dość długim korytarzem. Na każdym piętrze znajdowało się po kilka mieszkań, a nasze znajdowało się na końcu korytarza. Gdy dotarłam pod drzwi, nie weszłam od razu. Oparłam się o drzwi i nasłuchiwałam, chciałam się dowiedzieć czy Jon znajduje się w domu czy też nie. Jakoś ostatnimi czasy nie mam z nim kontaktu. Mijamy się tylko w drzwiach, a jak przychodzę w porę gdy jest u niego jakaś kobieta to obrywa mi się za przeszkadzanie. Szybko potrząsnęłam głową wyrzucając stare wspomnienia z głowy i dalej nasłuchując. Gdy nic nie usłyszałam, wyciągnęłam klucze z kieszeni i otworzyłam nimi drzwi, Gdy tylko weszłam do mieszkania poczułam niesamowity odór. Przytkała sobie usta i nos delikatnie dłonią i weszłam w głąb mieszkania. Gdy tylko weszłam do salonu drgnęłam. Na podłodze leżały jakieś ubrania i to nie tylko męskie , ale także żeńskie. Na stole leżały jakieś resztki jedzenia a na kanapie leżał nieprzytomny Jon. Nie zdziwiłam się tym bardzo, pewnie wrócił z jakiejś popijawy plus narkotyki i teraz odpoczywał przed następną zabawą. Cicho ,ale dość szybko podeszłam do okna i uchyliłam je na oścież. Gdy to uczyniłam, odwróciłam się i powoli zaczęłam kierować się w stronę mężczyzny. Po drodze zebrałam kilka porozrzucanych ubrań i rzuciłam je w jedną kupkę. Kucnęłam przy nim i odgarnęłam kilka kosmyków z jego przemęczonej twarzy. Uśmiechnęłam się blado gładząc go po policzku. Wydawał się taki spokojny i opanowany, był niczym anioł gdy spał. Żadnych krzyków, kłamstw. Tak naprawdę nie wiedziałam o nim tyle ile on o mnie. Wiedziałam tyle ile powiedziały mi kobiety które z nim przebywały, a ja byłam jeszcze dzieckiem. Zawsze gdy próbowałam się czegoś o nim dowiedzieć zaczynał krzyczeć, szarpać mną a na końce mnie się obrywało w twarz a on wychodził z trzaskiem z domu i wracał piany z jakąś kobietą, Przeczesałam jego włosy ostatni raz na niego spoglądając. Chciałam wstać, ale poczułam uścisk na nadgarstku i wtedy zobaczyłam że patrzy na mnie,
-Keys- szepnął przyglądając się uważnie mojej twarzy. Nienawidziłam tego jak to robił. Był wtedy taki smutny, jakby on mówił że tęsknił, że tęsknił za mną. Ale prawda była taka że to tęskniłem oznaczało jedno. Brakowało mu mojego ciała, młodego , jędrnego i które kochał ponad wszystko, ale tylko moje ciało nic więcej. Usiadła koło niego , a on od razu zaczął całować moją szyje , jedną ręką już dotykał mojej piersi pod koszulą a drugą rozpinał guzik w spodniach, Nic nie powiedział tylko zaczął szarpać moje ubrania, zawsze się tak kończyło. Rzeczy które miałam nowe i miały one styczność z Jonem szybo lądowały w śmieciach. Nie patrzył mi nigdy w twarz podczas naszego stosunku, nie całował po twarzy. Unikał moich oczu, mojego jedynego zwierciadła duszy. Gdy tylko ściągnął moje spodnie szybkim ruchem zaczął rozpinać swój rozporek. Był strasznie napalony co wywnioskowałam po Jego szybkich ruchach i tym że nie mógł się doczekać kiedy znów mnie posiądzie. To miał być szybki numerek dający mu rozkosz i tylko jemu. Gdy skończył wstał ze mnie nawet się mną zbytnio nie przejmując. Zapiął swój rozporek, chwycił za papierosa i zaczął palić. Nienawidziłam dymu papierosów, ale nigdy nie odezwałam się na te temat.
-Ile zarobiłaś- zapytał patrząc na mnie takim wzrokiem jakby chciał znów mnie mieć. Spojrzałam na niego bez uczuć i wzięłam do ręki moje spodnie z których wyciągnęłam kopertę i rzuciłam mu. Jon tylko się uśmiechnął i beż słowa zaczął się kierować w stronę wyjścia zostawiając mnie znów samą. Zawsze tak było. Nie było mnie dwa może trzy dni wracałam, mieliśmy stosunek, jeśli można to tak nazwać po czym dawałam mu pieniądze a on zadowolony wychodził bez słowa. Wstałam zabierając swoje spodnie i kierując się do łazienki. Musiałam wziąć prysznic zimny i odświeżający. Chciałam jak najszybciej zmyć z siebie to wszystko, zapach tych mężczyzn a w szczególności Jona. Kochałam go, ale nienawidziła tego co roił. Wiedziałam że nieważne co mi zrobi i tak zawsze będę po Jego stronie. Umyta i odświeżona owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lusterka. Przetarłam je delikatnie wierzchem dłoni i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miałam podkrążone oczy i strasznie suchą skórę. Byłam niewyspana i brakowało mi porządnego posiłku. Wyszłam z łazienki i zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Gdy już się tam znalazłam, pierwsze co to nałożyłam krem na twarz mocno go wcierając po czym podeszłam do niewielkiej komody z której wyciągnęłam jakieś krótkie szorty i jakaś przydługą bluzkę. Ubrałam bieliznę po czym narzuciłam na siebie ubrania. Ubrana wyszłam z pokoju i weszłam do salonu, gdzie zrzucając jakieś rzeczy Jona usadowiłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Pilotem przerzucałam z jednego kanału na drugi, szukając czegoś co mogłoby mnie zaciekawić. Znużona w końcu zostawiłam na jakimś beznadziejnym filmie i ułożyłam się wygodnie wpatrując się w ekran. Robiło się powoli ciemno, a krople deszczu zaczął głucho uderzać o parapet i o szyby. Gdy za oknem robiło się tak ponuro nie miałam na nic ochoty, chciałam się wtedy zamknąć w domu i myśleć że całe moje życie jest jednym wielkim koszmarem. Nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam , deszcz mnie uspokajał i w końcu mogłam odpocząć. Śniłam o lepszym jutrze, o tym że gdy tylko znów uniosę powieki cały ten koszar zniknie, że cały ten bałagan odejdzie a ja znajdę w końcu trochę szczęścia. Jon będzie w końcu porządnym człowiekiem, bez długów i nałogów. Że będzie mnie kochał, nigdy mnie nie zdradzi i że będę tylko Jego. Ze snu obudził mnie cichy trzask. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Spojrzałam w stronę drzwi zza których można było usłyszeć rozmowę co chwile przerywaną kobiecym śmiechem.
-Tylko nie to- powiedziałam pod nosem do siebie i szybko zerwałam się z kanapy udałam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy tylko jakaś ciepła bluzę, złapałam za swoją torebkę i znów znalazłam się w salonie. Otworzyłam balkon a na mojej skórze pojawił się dreszcz kiedy tylko poczułam zimny podmuch wiatr razem z kropami deszczu. Przymknęłam go od zewnątrz i usiadłam pod drzwiami. Zasłony były zaciągnięte więc nie było możliwości żeby mnie zauważyli. Ich głosy były coraz głośniejsze co oznaczało że ktoś w końcu trafił kluczem do zamka i otworzył drwi wchodząc do środka. 




-----------------------------------------------------------------------
Początek pierwszego rozdziału za nami ;D
Mam nadzieje że wam się spodoba i że nie wykryjecie zbyt wielu błędów ;)

3 komentarze:

  1. Jest trochę błędów, którego każdemu się zdarzają więc się nie przejmuj. Fabuła jest bardzo ciekawa.
    Wybrałaś sobie fajny temat. Prostytucja, jedyną książkę który przeczytałam i było na ten temat to "My dzieci z dworca zoo" Mam nadzieje że będziesz pisać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze podziwiam odwagę, nie wiem czy ja bym się odważyła na taki temat. Naprawdę szacun, jestem ciekawa jak to będzie wyglądać, czytałam kilka książek w tych klimatach rzadko się zdarza dobra książka o tych sprawach. Ale początek zachęca i nęci do dalszego czytania.
    Na pewno będę zaglądać.
    http://fuckyoubitchilovemetal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie zaciekawiłaś swoim opowiadaniem. Błędy jak są to raczej drobne literówki, sama też często je popełniam, ale jak czytam całość tuż przed publikacją, można wychwycić niektóre.
    Czekam na kolejny rozdział. Smutna, ale niestety brutalna prawda. Mam nadzieję, że ostatecznie Keys znajdzie szczęście.. Choć trudno jest się samemu wydostać z takiego bagna.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: my-fantasy-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń